Pamięci Leopolda Buczkowskiego



Zamieszczone na stronie konstrukcje prezentują fragmenty twórczości Leopolda Buczkowskiego oraz rozmaitości związane z osobą pisarza.

czwartek, 22 marca 2012

Wieczór autorski Leopolda Buczkowskiego

Odnalezione...


Zamieszczony poniżej skan przedstawia zaproszenie na wieczór autorski Leopolda Buczkowskiego, który zapowiedziano na wtorek 23 kwietnia 1985 r. 
Zaproszenie otrzymał pisarz Julian Gałaj (1908-1986).
Na zaproszenie naniesiono odręczną poprawkę dotyczącą daty - data 16 kwietnia jest zamazana, powyżej niej widnieje data 23 kwietnia. 
Nie znam powodu wprowadzenia tej zmiany.
Nie wiem, czy Julian Gałaj wybrał się na to spotkanie.






5 komentarzy:

  1. Właśnie szukałam informacji o Trziszce i google zaproponowało mi ten blog. Ciekawe, bo nie dawno pojawił się nowy post. Widziałam takie samo zaproszenie (no, pewnie nie to samo dokładnie), data też poprawiona ręcznie niebieskim atramentem na 23.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zygmunt Trziszka to osobny "kosmos". Jego postać pojawiła się w moim kosmosie dzięki drążeniu tematu Leopolda Buczkowskiego.
    Zygmunt Trziszka miał sporo materiału nagraniowego ze spotkań z L.B. Te nieopublikowane materiały chyba jeszcze istnieją. Tylko czy uda się do nich dotrzeć, a potem odszyfrować (stan techniczny taśm)? Sprawa z kategorii delikatnych...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na spotkaniu rocznicowym w 100-lecie urodzin Leopolda odsłuchano taśmy i porównano z ostatnim "tworem" Trziszki - ponoć średnio ma to do siebie, co mówił Leopold, a co Trziszka opublikował. Jedno jest pewne, pani Maria go nie znosiła. Druga pewność - w 1979 Trziszka zdenerwował Buczkowskiego niektórymi "faktami" zawartymi w "Moim pisarzu", na tyle, że Leopold wydał oświadczenie, w którym się odcina od tych rewelacji. Pewnie Pan zna "...zimą bywa się pisarzem...", tam Tadeusz B. przytacza list od Trziszki z 23.04.2000, a 11.08 Trziszka ginie śmiercią samobójczą. Co sądzić o Trziszcze? Nie będę wydawać jakiś subiektywnych opinii, jestem tylko obserwatorem, bazuje na opiniach innych.
    Co do taśm, to nie mam zielonego pojęcia, gdzie się znajdują, popytam, w Muzeum Literatury ich nie ma, chyba że nie nie ma oficjalnej akcesji, ale w to nie uwierzę, choć tam czasem cuda na kiju można zobaczyć, np. znikające rękopisy czy karty inwentarzowe. Na niekorzyść działa czas - wiadomo, nagrywano na magnetofonie szpulowym, parę lat minęło, a osoby kompetentne się starzeją, wyjeżdżają lub co tu dużo gadać - umierają. I ostatnia kwestia, co by się nie rozwodzić i nie zanudzać - czy jest popyt? Wydawanie dziś to syzyfowa praca, a czy będzie miał kto to czytać?

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż... Co do twórczości Z.T., to zainteresowała mnie ona niejako "przy okazji" poszukiwań śladów L.B.
    Natomiast nie jest to "ten" nastrój, który mógłby mnie pociągać.
    Z dosyć pewnego źródła wiem, że taśmy może jeszcze mieć wdowa po Z.T. Czy w chwili obecnej tak jest - to wielka niewiadoma.
    A wydawanie klasyczne rzeczywiście wiąże się w obecnej dobie z trudnościami rozmaitego rodzaju. Myślę, że samo spisywanie rozmów byłoby przygodą. Publikować można w internecie. Garstka czytelników zapewne się znajdzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam na myśli wydanie krytyczne, bo raczej teraz tak się robi, że jak się dociera do rękopisów (czy w tym przypadku nagrań) to wydaje się edycję naukową, typu A, no może B, jeśli nie chce się czytelnika (i edytora) obciążać aparatem krytycznym. To jest niezwykle czasochłonne, kosztuje wiele uwagi i energii. Ostatnio miałam z ręku Niedyskrecje pocztowe Borowskiego w opracowaniu Drewnowskiego - rozczarowujące.
    Trziszka - nie jestem ekspertem w dziedzinie literatury, jego twórczości nie znam w ogóle, w sumie to chyba nie chce mi się jej poznawać. Oczywiście zainteresował mnie jako człowiek, tym bardziej który decyduje się na samobójstwo, człowiek, który z tego co wiem, miał dość liczną rodzinę, dziwne.
    O taśmach słyszałam oczywiście, ale nie widziałam, co się z nimi stało. Bardzo możliwe, że jest u rodziny Trziszki, może coś ma prof. Buryła. Ktoś musiał je udostępnić na spotkaniu rocznicowym. Ale raczej tylko te dwa tropy wchodzą w grę. Zostaje Konstancin, rodzina - prawie pewna jestem że nie ma, ML nie ma, wątpliwe, żeby miał z nimi coś wspólnego prof. Tomkowski czy prof. Błażejewski. Ale to tylko moje domysły.
    Jeśli chodzi o czytelników, to naprawdę byłaby to garstka, nawet na studiach polonistycznych nie ma Czarnego potoku na liście lektur, nie wspomnę już nawet o szkołach ponadgimnazjalnych. Choć jak to kiedyś napisał LB cyganka mu wywróżyła sławę, może jeszcze nie czas.

    OdpowiedzUsuń