Może najdobitniej ten niszczący charakter przeżycia
wojennego wyraziła powieść Leopolda Buczkowskiego „Czarny potok” (czekała na
druk do 1954 r.) przedstawiająca wojnę jako szaleństwo zagłady nie mającej
kresu, przerażającej i bezsensownej. Jej akcja toczyła się na
południowo-wschodnim obrzeżu Polski, w jakiejś okolicy, gdzie po lasach i
zrujnowanych wsiach krążą oddziały partyzanckie polskie i ukraińskie, grupy niedobitków
z getta w Bełżcu, niemiecka policja i wojsko. Wszyscy walczą ze wszystkimi, a
opowieść o tej walce przypominała majaczenie: ucieczki i pogonie, nocne marsze,
strzały z ukrycia, trupy ciągle znajdowane, krzyki z głębi lasu. Kolejność
wydarzeń plątała się, ich dramaturgia pozostawała niejasna. Nie wiadomo też było, kto je relacjonuje. Narracja
prowadzona była z punktu widzenia bohatera – lecz kto nim był? Punkt widzenia
prawdopodobnie przenosił się ze świadomości jednej postaci do świadomości
drugiej, a potem jeszcze innej. Powieściowym bohaterem stawała się cała
zbiorowość – ludzie sparaliżowani strachem i udręką, nie potrafiący wyrwać się
z opętańczego kręgu śmierci, ciągle odtwarzający w myślach koszmar dopiero co
przeżyty.
Zbigniew Jarosiński, Literatura lat 1945-1975, Wydawnictwo
Naukowe PWN, Warszawa 1997, str. 31-32.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz