Po sierpniu trawa na szkarpach stała się ruda i sklęśnięta. Prosięta chodziły po zabobczonym podwórzu szukając ogryzków. Z chrustów wróbla ciżba wybuchała na fasoliska i siadała znienacka jak plewa rzucona pod wiatr. Mętniało niebo. Rankami wychodziła nikła, zimna rosa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz