...Międzyziemiochmurze dzwoniło skowronkami. Na podwórzach gziły się prosięta, cielaki obwąchiwały gnój. Krowy, stojąc za stodołami w grząskim błocie, czuchrały łby o jabłonie podwiązane słomianymi przewrosłami.
Rankami padały deszcze, krótkie, gęste i ciepłe. Woda spływała bruzdami do Siorły, gnojąc po drodze kapuściane pola. Zarudziły się sady, agrest rozsypał swe listki, zazielenił się wesoło wśród czarnych plecin, niby mirt na dziewczęcych czubach. W płotach mrowia ruchliwość wróbli.
Odbił się w stawie nastrój słońca, dzwonił radościami ciepła. Brudny łach lodu podziurawił się i znikł...
Ech...
OdpowiedzUsuńWiosna idzie,teraz juz z gorki.
OdpowiedzUsuń